Recenzja.
Anita Rafalska.
Autorka pochodząca z Mazur. Jej debiutancka powieść
"I'm a babysitter" początkowo pojawiła się na Wattpadzie, gdzie
zyskała ponad milion odsłon.
Wielką pasją autorki są książki. Chętnie sięga po
thrillery, romanse oraz powieści psychologiczne. Marzy, aby w przyszłości zająć
się wyłącznie pisaniem. Jej największym wsparciem są najbliżsi, którzy motywują
ją do działania i tworzenia kolejnych historii.
A teraz przejdźmy do książki.
"I'm a babysitter".
Ponad milion odsłon na Wattpadzie!
Dwudziestodwuletnia Keith Wilson traci pracę w pubie,
po czym – dzięki pomocy swojego przyjaciela Drake’a – otrzymuje posadę
opiekunki. Kobieta jest bardzo zadowolona, ponieważ desperacko potrzebuje
pieniędzy na leczenie matki.
Jej pracodawcą okazuje się właściciel dużej firmy,
Rick Morgan. Poszukuje on niani dla swojej pięcioletniej córki Grace. Mężczyzna
przejął opiekę nad dziewczynką po rozwodzie z żoną, która wyjechała za granicę.
Nowy szef Keith jest od niej o dziewięć lat starszy,
jednak mimo różnicy wieku świetnie się dogadują.
Pewnego dnia Rick kompletnie zaskakuje Keith, kiedy
proponuje jej, żeby spędziła noc w jego łóżku.
Książkę przeczytałam w dwa popołudnia. Lektura łatwa,
dość przyjemna.
Cieszy mnie to coraz bardziej, że wydawnictwa dają szansę
debiutantkom. I mam nadzieję, że autorki te nie spoczną na laurach, a będą się
dalej rozwijały i uczyły na swoich błędach :)
Co mogę powiedzieć o "I'm a babysitter"? Mam
wrażenie, że pisały ją dwie różne osoby, lub tak autorka zmieniła się w trakcie
tworzenia.
Pierwsza połowa mnie zmęczyła. Prosty język, dialogi
na poziomie nastolatków, mimo iż prowadziły je osoby dorosłe, w tym szanowany
biznesmen.
Chociażby stwierdzenie w rodzaju: "W Stanach
Zjednoczonych ciemna karnacja jest czymś zupełnie normalnym, jednak zdarzało
się, że z tego powodu dokuczały mu niektóre osoby." Hmm... nie wiem nawet,
jak skomentować taką wypowiedź.
Przez pierwsze strony drażniło mnie też używane co
chwilę "szczerze mówiąc"(w różnych odmianach).
Później pojawiła się pięciolatka, która elokwencją i
zdaniami złożonymi pokonałaby niejednego dorosłego.
Po chwili mamy znowu: "Ruszył w stronę swojego
pokoju, a ja za nim. Jak gąska za mamą."
Nie byłam uprzedzona do treści, ale rzeczywiście
ciężko było przebrnąć początki.
Historia miała swój potencjał, ale mam wrażenie, że
autorka się nieco pogubiła.
Keith i Rick.
Szef i jego podwładna, zatrudniona jako opiekunka jego pięcioletniej córki Grace. Pilnie poszukiwana opiekunka jednak jakby nie była potrzebna, bo Keith co rusz ma wolne, a małą zajmuje się gosposia. Więc gdzie był sens tego zatrudnienia, opłaconego z góry za trzy miesiące? Porzucając zasadność tej opieki, mamy powoli rozkręcający się romans. Czyli zakochującą się Keith i negującego wszelkie uczucia Ricka(żyje tylko dla samego seksu, bez angażowania się - częsty motyw z książek dla dorosłych).
Niby mieli na siebie
ochotę od samego początku, to jednak znów brakło mi tu chemii. Odważę się napisać, że nie ma jej wcale.
Podobali się
sobie, wodzili oczami, a jak już "do czegoś doszło" to otrzymaliśmy
to: "-Uważasz, że we mnie wejdzie coś takiego? - zapytałam, wskazując
ręką na jego przyrodzenie, kiedy nakładał gumkę."
A pod koniec tego
"aktu" czytamy: "Jego ruchy były nie za szybkie i nie za
wolne. Nasze ciała ocierały się o siebie we wspólnym rytmie przez kolejne
kilkanaście minut albo i więcej. Kto by to liczył."
Na szczęście doszłam do drugiej połowy tejże lektury. Tutaj
nie mam większych zastrzeżeń. Uczucie między bohaterami się rozwinęło, podobnie
jak styl autorki. Mam nagle wrażenie, że oboje wydorośleli.
Ich zachowanie nabrało większego
sensu.
Zabrakło tylko dokładnego zbadania opisywanych miast(spacer po rynku
w NY?).
No i Rick zdenerwował mnie dosłownie tylko raz: "Staliśmy
przy kasie. Keith grzebała w swojej wielkiej torebce. Nie wiedziałem, co baby
tam trzymały."
"Baby?" Może miało to być żartem, ale jednak słabym.
Poza tym momentem wybaczam mu wszystko inne. :)
Jak widać poniżej, starałam się dokładnie analizować
co i jak.
Generalnie, jako że mamy do czynienia z debiutem, nie
jest źle.
Czytam bardzo dużo naszych rodzimych i zagranicznych
autorek. Widzę tutaj duże możliwości. Jest fajny pomysł, ale liczę na to, że w
kolejnej powieści autorka bardziej pokaże, na co ją stać. Może potrzebuje tylko nieco podszlifować warsztat?
Na koniec życzę jej spełnienia marzeń wydawniczych. I bardzo
chętnie sięgnę po kolejną jej powieść.
Dziękuję też Wydawnictwu Niezwykłemu za książkę i
możliwość jej zrecenzowania.
Moja ocena na portalu LubimyCzytać.pl znajduje się tu -> LC.