poniedziałek, 20 lipca 2020

Anita Rafalska, "I'm a babysitter"


Recenzja.

Anita Rafalska.
Autorka pochodząca z Mazur. Jej debiutancka powieść "I'm a babysitter" początkowo pojawiła się na Wattpadzie, gdzie zyskała ponad milion odsłon.
Wielką pasją autorki są książki. Chętnie sięga po thrillery, romanse oraz powieści psychologiczne. Marzy, aby w przyszłości zająć się wyłącznie pisaniem. Jej największym wsparciem są najbliżsi, którzy motywują ją do działania i tworzenia kolejnych historii.



A teraz przejdźmy do książki.



"I'm a babysitter".
Ponad milion odsłon na Wattpadzie!
Dwudziestodwuletnia Keith Wilson traci pracę w pubie, po czym – dzięki pomocy swojego przyjaciela Drake’a – otrzymuje posadę opiekunki. Kobieta jest bardzo zadowolona, ponieważ desperacko potrzebuje pieniędzy na leczenie matki.
Jej pracodawcą okazuje się właściciel dużej firmy, Rick Morgan. Poszukuje on niani dla swojej pięcioletniej córki Grace. Mężczyzna przejął opiekę nad dziewczynką po rozwodzie z żoną, która wyjechała za granicę.
Nowy szef Keith jest od niej o dziewięć lat starszy, jednak mimo różnicy wieku świetnie się dogadują.
Pewnego dnia Rick kompletnie zaskakuje Keith, kiedy proponuje jej, żeby spędziła noc w jego łóżku.



Książkę przeczytałam w dwa popołudnia. Lektura łatwa, dość przyjemna.

Cieszy mnie to coraz bardziej, że wydawnictwa dają szansę debiutantkom. I mam nadzieję, że autorki te nie spoczną na laurach, a będą się dalej rozwijały i uczyły na swoich błędach :)






Co mogę powiedzieć o "I'm a babysitter"? Mam wrażenie, że pisały ją dwie różne osoby, lub tak autorka zmieniła się w trakcie tworzenia.

Pierwsza połowa mnie zmęczyła. Prosty język, dialogi na poziomie nastolatków, mimo iż prowadziły je osoby dorosłe, w tym szanowany biznesmen.
Chociażby stwierdzenie w rodzaju: "W Stanach Zjednoczonych ciemna karnacja jest czymś zupełnie normalnym, jednak zdarzało się, że z tego powodu dokuczały mu niektóre osoby." Hmm... nie wiem nawet, jak skomentować taką wypowiedź.
Przez pierwsze strony drażniło mnie też używane co chwilę "szczerze mówiąc"(w różnych odmianach).
Później pojawiła się pięciolatka, która elokwencją i zdaniami złożonymi pokonałaby niejednego dorosłego.
Po chwili mamy znowu: "Ruszył w stronę swojego pokoju, a ja za nim. Jak gąska za mamą."
Nie byłam uprzedzona do treści, ale rzeczywiście ciężko było przebrnąć początki.

Historia miała swój potencjał, ale mam wrażenie, że autorka się nieco pogubiła.


Keith i Rick
Szef i jego podwładna, zatrudniona jako opiekunka jego pięcioletniej córki Grace. Pilnie poszukiwana opiekunka jednak jakby nie była potrzebna, bo Keith co rusz ma wolne, a małą zajmuje się gosposia. Więc gdzie był sens tego zatrudnienia, opłaconego z góry za trzy miesiące? Porzucając zasadność tej opieki, mamy powoli rozkręcający się romans. Czyli zakochującą się Keith i negującego wszelkie uczucia Ricka(żyje tylko dla samego seksu, bez angażowania się - częsty motyw z książek dla dorosłych).
Niby mieli na siebie ochotę od samego początku, to jednak znów brakło mi tu chemii. Odważę się napisać, że nie ma jej wcale.
Podobali się sobie, wodzili oczami, a jak już "do czegoś doszło" to otrzymaliśmy to: "-Uważasz, że we mnie wejdzie coś takiego? - zapytałam, wskazując ręką na jego przyrodzenie, kiedy nakładał gumkę." 
A pod koniec tego "aktu" czytamy: "Jego ruchy były nie za szybkie i nie za wolne. Nasze ciała ocierały się o siebie we wspólnym rytmie przez kolejne kilkanaście minut albo i więcej. Kto by to liczył."


Na szczęście doszłam do drugiej połowy tejże lektury. Tutaj nie mam większych zastrzeżeń. Uczucie między bohaterami się rozwinęło, podobnie jak styl autorki. Mam nagle wrażenie, że oboje wydorośleli. 
Ich zachowanie nabrało większego sensu. 
Zabrakło tylko dokładnego zbadania opisywanych miast(spacer po rynku w NY?).
No i Rick zdenerwował mnie dosłownie tylko raz: "Staliśmy przy kasie. Keith grzebała w swojej wielkiej torebce. Nie wiedziałem, co baby tam trzymały." 
"Baby?" Może miało to być żartem, ale jednak słabym.

Poza tym momentem wybaczam mu wszystko inne. :)

Jak widać poniżej, starałam się dokładnie analizować co i jak.




Generalnie, jako że mamy do czynienia z debiutem, nie jest źle.
Czytam bardzo dużo naszych rodzimych i zagranicznych autorek. Widzę tutaj duże możliwości. Jest fajny pomysł, ale liczę na to, że w kolejnej powieści autorka bardziej pokaże, na co ją stać. Może potrzebuje tylko nieco podszlifować warsztat?

Na koniec życzę jej spełnienia marzeń wydawniczych. I bardzo chętnie sięgnę po kolejną jej powieść.

Dziękuję też Wydawnictwu Niezwykłemu za książkę i możliwość jej zrecenzowania.

Moja ocena na portalu LubimyCzytać.pl znajduje się tu -> LC.



1 komentarz: