czwartek, 4 lutego 2021

Magdalena Winnicka, "Porachunki. Grzechy mafii"


Dziś przybywam do Was z drugim tomem cyklu Magdaleny Winnickiej, 

"Porachunki. Grzechy mafii".


Pierwszy tom trafił w moje ręce już we wrześniu, a jego recenzję znajdziecie tutaj




Po lekturze "Porachunków" tak do końca nie wiem, od czego zacząć, więc na początek zerknijcie na skrót fabuły:

"Po tragicznym wypadku Felicja zapada w śpiączkę. Po niespełna miesiącu budzi się z zaawansowanym zanikiem mięśni oraz częściową utratą pamięci. Zakochany w niej Alexander podszywa się pod lekarza. Wszystko po to, by być jak najbliżej swojej wybranki. Wkrótce potem wybucha medialne szaleństwo wokół książki „Kostandin. Grzechy mafii”, a policja tropi Victora, Kostandina i Alicję.

Felicja nie pamięta gorącego uczucia, jakie łączyło ją z Alexandrem. Kiedy dowiaduje się o ciemnych interesach swojego „lekarza”, nie chce mieć z nim nic wspólnego. Poznaje Artura – przystojnego, zabawnego mężczyznę, dzięki któremu na nowo odnajduje radość życia. Ale Alexander ani myśli zrezygnować z ukochanej kobiety…"


Tak jak i ja, możecie się już w tym momencie mocno zdziwić. Miała to być kontynuacja akcji z tomu pierwszego, zapytacie pewnie kim więc są Felicja i Alexander?

Pierwsza strona zaskakuje nas takim wpisem:

        Drodzy Czytelnicy,
        to nie jest pozycja naukowa.
        Kostandin i Alicja nie istnieją ;)
        Nie wszystko jest tym, na co wygląda.
        Miłej zabawy!

I faktycznie, książka wywraca do góry nogami wszystko, co przeczytaliście w "Kostandinie". Tamten tom zamieszał, zaskoczył ale i nieco rozczarował. Wiele wątków było chaotycznych, urwanych i liczyłam na rozwinięcie ich w tej książce. Nie dość, że do tego nie doszło, to można uznać, że tom pierwszy nie był nam do niczego potrzebny. Dopiero tutaj od początku poznajemy prawdziwą historię głównych bohaterów.
Była taki moment, w którym chciałam już porzucić lekturę, ale że bardzo rzadko to robię, na siłę dotrwałam do końca.
Finalnie doszłam do wniosku, że książka jest nieco lepsza od poprzedniej, ale daleko jej do okładkowego zachwytu. 
Uczucia między głównymi bohaterami nadal są wystawiane na wielką próbę, a przeciwności spadają na nich niczym kłody rzucane pod nogi. Gdy zaczyna nam się wydawać, że zmierza to już ku końcowi, znów mamy przetasowanie - nasz gangster dochodzi do kresu wytrzymałości i wszystko się wali jak domek z kart.
Cóż pozostaje... Mimo wszystko czekam na tom trzeci. Niczego z góry nie zakładam, ale może po nim zmienię zdanie na temat całej trylogii :)

~~~

Wydawnictwu Akurat dziękuję za egzemplarz recenzencki.

Moja opinia na portalu LubimyCzytać.pl ->> tutaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz